Menu Zamknij

Nasz Dom

Zapach placka drożdżowego, pyszna kawa, a po korytarzu krążąca Iwonka – „Kierowniczka” sprawdzająca czy wszystkie panie w biurze są na stanowiskach. Trudno tę atmosferę opisać, ten dom trzeba odwiedzić.

Dom pomocy społecznej… te trzy słowa mogą powodować dreszcze i nierzadko kojarzą się źle. Aby zmierzyć się z tym stereotypem i zamienić go na pokrzepiające przekonanie, że świat jest pełen dobra zapraszamy do Łopienna… w podróż pełną miłości, zrozumienia i wsparcia, gdzie Mieszkańcy Domu tworzą i czują rodzinną atmosferę, a goście odkrywają na twarzach uśmiech i zaufanie.

 

Dom w Łopiennie to nie „instytucja”. To bezpieczne miejsce dla 50 Mieszkańców – dziewczynek, dziewczyn i dojrzałych kobiet oraz czterech w tym gronie chłopców – Piotrka, Jasia, Igora i najmłodszego Oliwierka. Każda z tych osób nosi od urodzenia ciężar niepełnosprawności intelektualnej. Czasami zabiera on mowę, czasami możliwość poruszania się, innym razem samodzielność w wykonywaniu najprostszych czynności. Na szczęście nasi Podopieczni trafili w swojej młodości na Siostry Elżbietanki oraz Opiekunów z Łopienna, którzy każdego dnia starają się ten pełen trudu bagaż nieść. Budują i wzmacniają w Podopiecznych poczucie godności i własnej wartości, dając szansę rozwoju intelektualnego i fizycznego.

 

Ale poza poważną misją i zadaniem Dom w Łopiennie to również wesoła codzienność oraz małe i duże tradycje. Jedną z nich jest tzw. „kaweczka”. Jeśli możemy wskazać na świętości w Domu to zaraz za poranną Mszą Świetą i comiesięczną spowiedzią (😊)plasuje się tak zwana „kaweczka”. Kaweczka to codzienny rytuał Mieszkanek, tak ważny, że kawa jest często życzeniem pisanym w liście do Świętego Mikołaja i absolutnie koniecznym elementem świętowania każdych imienin i urodzin (prawdopodobnie to głównie dla kawy wyprawiamy wszystkie imieniny i urodziny, a nie „przy okazji” imienin i urodzin). Codzienna kaweczka musi odbyć się w doborowym towarzystwie koleżanek i w domowym „klubie”. Jak bardzo rytuał picia kaweczki jest ważny świadczy pewne zdarzenie, kiedy to siłą panowie strażacy musieli zabierać Genię od stołu z kawą, ponieważ dźwięczący w uszach alarm wyraźnie sygnalizował zagrożenie pożarem. Na szczęście pożaru nie było, a kawa została wypita (na szczęście dla strażaków).

Zostań częścią naszej rodziny
budujmy wspólnie dom miłości